wtorek, 26 listopada 2013

Wbrew szarościom i listopadowym smutkom. Against gray and November sorrows.



Szaro, smutno, zimno. Na mnie listopad działa bardzo przygnębiająco. Czy Wy też tak macie?
Są jednak i wesołe chwile w tym czasie. Nie wiem czy wiecie, że 25 listopada, obchodzony jest Światowy Dzień Pluszowego Misia! Choć trudno w to uwierzyć, pierwszy miś maskotka powstał 111 lat temu i do dziś pozostaje jedną z najpopularniejszych dziecięcych zabawek na świecie.Światowy Dzień Pluszowego Misia to święto stosunkowo nowe. Zostało ustanowione dopiero 25 listopada 2002 roku dokładnie w setną rocznicę powstania tej popularnej maskotki. To właśnie wtedy prezydent Stanów Zjednoczonych - Theodore Roosevelt podczas polowania nie zgodził się na odstrzelenie małego niedźwiadka. Sprawę opisał dziennik "Washington Post".Historię tą postanowił wykorzystać właściciel sklepu z zabawkami na nowojorskim Brooklynie Morris Mitchom. Na cześć prezydenta pluszaka nazwał "Teddy's Bear" (Teddy – od zdrobnienia imienia Theodore, bear – ang. niedźwiedź). Zgodę na wykorzystanie imienia wydał sam prezydent  podsumowując to krótkim zdaniem: „Nie sądzę, żeby moje imię było wiele warte w tym niedźwiedzim interesie”.Roosevelt jednak się mylił gdyż do tej pory w wielu krajach do dziś pluszowego misa nazywają po prostu „Teddy's Bear”, a maskotka stała się niekwestionowanym królem zabawek.

Ja, będąc małą dziewczynką, też miałam swojego ukochanego misia. Po kilku latach był w bardzo opłakanym stanie ale zawsze go kochałam. Nie wiem co się z nim stało, pewnie wylądował w koszu na śmieci. Pamiętam go jednak do dzisiaj.  Czy Wy też pamiętacie swoje misie?




(zdjęcie i informacje z internetu)


Na przekór tej smutnej aurze za oknem powstają w mojej pracowni przedmioty pozytywnie nastrajające.
Parę dni temu moja mama przyniosła mi stare pudełko z prośbą o odnowienie.
"Tylko żeby było kwiatowe, motylkowe -  no takie wiosenne"




Tak wyglądało przed przemianą.




Tak wygląda teraz po odnowieniu.
Moja mama jak je zobaczyła, powiedziała: "Ojej jakie ładne, zupełnie jak w moim ogródku, dziękuję ci bardzo"

Ponieważ, jak już wcześniej pisałam, bardzo lubię robić kartki - to i one często nawiązują swoim wyglądem do wiosny, za którą już teraz zaczynam tęsknić.

Pierwsza - w pastelowych kolorach.
Większość kwiatków zrobiłam sama.Barwiłam je i koronkę farbami akrylowymi.
 Jest taka "słodka" i bardzo delikatna. Pasuje dla jakiejś romantycznej duszyczki.







Motylkowa - romantyczna, w stylu vintage. Lubię takie klimaty.






Z tym motylkowo, kwiatowym akcentem pozdrawiam Was serdecznie  Biernasia.

8 komentarzy:

  1. Swietnie, że przypomniałaś tu na blogu historię najsłynniejszej dziecięcej zabawki. Ja także miałam a raczej razem z siostrą
    2 lata starszą jednego misia. żółtego i chyba się o niego nie biłyśmy. To były biedne czasy. Kartki Twoje są super

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tereniu
      Czasy były biedne, zabawek mniej-może dlatego własnie pamiętamy je przez całe życie. Wątpię żeby dzisiejsze dzieci za 40 lat pamiętały np. lalkę Barbie jeżeli mają ich najczęściej kilka a nawet kilkanaście i masę innych zabawek a do tego komputer.

      Usuń
  2. Och dziękuję za te informacje o misiu. :) A kartki cudowne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam Elemiach
      Uważam, ze to bardzo ciekawa historia sama ją niedawno poznałam. Jeżeli będę miała kiedyś wnuki z misiami to na pewno im tą historię opowiem. Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  3. Dziękuję Ci kochana za udział w Moim CANDY oraz za miłe odwiedzinki na blogu. Bardzo MI się u Ciebie podoba, więc chętnie zostanę na dłużej. Twój blog jest ciekawy i bardzo przytulny;) Ściskam cieplutko i zapraszam częściej do siebie.
    Natalia z Waniliowy, Lawendowy, Biały...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam Natalio u siebie. Zrobiłaś mi miłą niespodziankę, Też chętnie do Ciebie zaglądam i czerpię inspiracje.

      Usuń
  4. Biernasiu! Kazdy miał swojego misia, to pewne. Ja miałam ich kilka i wszystkie spały ze mną w łóżku. Miały osobne kołderki i zawsze były w nocy dokrywane, jeśli się rozkryły, żeby nie było im zimno:) Piękne czasy. Miałam takiego misia- na początku białego, potem zszarzał. Kochałam go bardzo. Tak jak Ciebie.
    PS> Uprasza się, żeby szanowna Biernasia wrzuciła swoją prawdziwą fotkę, bo już 100 razy mówiłam, że na tej w ogóle nie jesteś do siebie podobna! wcale! Nie może tak być!
    Buuuziam

    OdpowiedzUsuń
  5. Madziu ja też miałam swojego ukochanego misia.Nie wiem co się z nim stało, pewnie wylądował na śmietniku. Pamiętam, że był już bez oczka i uszka.
    Fotka mi się podoba i nie zmienię jej. Całuski

    OdpowiedzUsuń